W niektórych belgijskich szpitalach oraz sklepach pojawiły się niedawno mówiące w 53 językach roboty, które sprawdzają, czy ludzie noszą maseczki i wykrywają podwyższoną temperaturę. Mogą też odprowadzić potencjalnie chorą osobę w odosobnione, specjalnie do tego przeznaczone miejsce. W ten sposób maszyny dołączyły do walki z COVID-19. "Główną zaletą takiego robota w porównaniu ze stacjonarnym terminalem, jest to, że może się poruszać, jest w stanie zbliżyć się do ludzi i mówić do nich w ich ojczystym języku" – powiedział prezes konstruującej te urządzenia firmy Zorabots. Roboty trafiły już także do klinik we Francji, Holandii, USA i Rwandzie.
Roboty pomagają pielęgniarkom i salowym
Roboty mogą wyręczać ludzi w powtarzalnych, na razie stosunkowo prostych czynnościach, mogą też zaoferować większą siłę, nie męczą się, nie skarżą, a także nie boją infekcji. Dlatego coraz częściej różne ich postacie znajdują swoje miejsce w opiece nad chorymi. Na przykład przypominający trochę człowieka Moxi pomaga pracownikom szpitala w prostych pracach. Rozwozi po klinice przeróżne, potrzebne pacjentom czy personelowi przedmioty, dostarcza próbki przeznaczone do badań itp. "Moxi działa w zespole. Jest tutaj, aby zmniejszyć obciążenie pracowników związane z ich zadaniami" – mówi Joshua Tippy, kierownik ds. pielęgniarstwa w Texas Health Presbyterian Hospital Dallas, gdzie wprowadzono robota.
Nieco podobnie działa Tommy, który z kolei regularnie odwiedza leżących w szpitalu pacjentów i z urządzeń monitorujących ich zdrowie odczytuje ważne informacje, które przekazuje lekarzom. Za pomocą robota pacjenci mogą też komunikować się z personelem szpitala. Dzięki urządzeniu lekarze czy pielęgniarki mogą m.in. rzadziej stykać się zakaźnie chorymi pacjentami.
Maszyny mają duże pole do popisu
Mogą przy tym przybrać różnorodne formy i spełniać rozmaite zadania. Odpowiedniego typu robot może na przykład wyręczyć dwie lub nawet trzy osoby w podtrzymywaniu na bieżni pacjenta z uszkodzonym kręgosłupem i w pomaganiu mu w ćwiczeniach. Inne maszyny mogą podnosić, transportować pacjentów czy pomagać im w kąpieli, monitorować sen. Roboty zakładane na ciało – tzw. egzoszkielety mogą wspierać osoby z ograniczoną sprawnością w chodzeniu i poruszaniu rękami. W mobilności pomogą też zrobotyzowane chodziki, które monitorują otoczenie i wykrywają zagrożenia.
Robot zaopiekuje się tobą w domu
Ratującą zdrowie i życie pomoc może już zaoferować niewielkie urządzenie, takie jak uśmiechający się do swojego właściciela robocik, którego można postawić na półce. Nazywa się Pillo i wypełnia kilka ważnych zadań. Po pierwsze przypomina o tym, że trzeba wziąć lek i wydaje właściwą tabletkę. Wykorzystuje w tym celu m.in. technikę rozpoznawania twarzy, aby przekazać informację i wydać lekarstwo właściwej osobie. Z jego pomocą można także prowadzić wideorozmowy, co pozwala na szybki kontakt z rodziną czy lekarzem. Pillo przypomina też o wizytach u lekarza, a jeśli się go zapyta, może podać prognozę pogody czy liczbę kalorii smakołyku, które właśnie chcemy zjeść. Pozwala też na to, aby w razie potrzeby błyskawicznie wezwać pogotowie.
Przymilna maszyna poprawia nastrój
Cybernetyczni kompani mogą też przypominać zwierzęta, jak np. japoński Paro. Pluszowy robot wygląda jak foka. Kiedy się do niego mówi lub go dotyka, wydaje podobne jak foka dźwięki, mruży swoje czarne oczy i porusza futrzastymi płetwami. Niedawno zespół z Ben-Gurion University doniósł, że bliski kontakt z elektroniczną foką poprawia nastrój, redukuje stres i zmniejsza ból. "Nasze wyniki wskazują na nowe strategie radzenia sobie z bólem i poprawy samopoczucia. Szczególnie potrzebne to jest teraz, kiedy dla zdrowia publicznego kluczowy jest społeczny dystans" – podkreśla dr Levy-Tzedek, autor badania opisanego latem na łamach "Scientific Reports".
Cyfrowa terapia wspomaga psychikę
Być może roboty będą czasami wyręczać nawet psychologów – na początek, w prostych sprawach. Wskazują na to wyniki eksperymentu przeprowadzonego na University of Plymouth. Mały humanoidalny robocik Nao, według specjalnie zaprojektowanego skryptu prowadził z uczestnikami rozmowę motywacyjną (MI – ang. motivational interview). To technika, w której terapeuta zachęca klienta do rozmowy o swoich planach i wątpliwościach odnośnie do realizacji jakiegoś celu. W tym przypadku ochotnicy chcieli zwiększyć czas poświęcany na sport.
"Jesteśmy mile zaskoczeni tym, jak łatwo uczestnicy zaadaptowali się do nietypowego przeżycia, jakim jest rozmowa z robotem o własnym stylu życia" – opowiada autorka badania, prof. Jackie Andrade. "Co więcej, ochotnicy postrzegali interakcję z robotem jako przyjemną, interesującą i pomocną. Za szczególnie przydatne uznali słyszenie, jak sami głośno mówią o swoim zachowaniu. Podobało im się też, że robot nie przerywał. Sugeruje to, że ten nowy rodzaj interwencji ma przewagę nad innymi prowadzonymi z pomocą technologii rodzajami MI" – dodaje badaczka. Uczestnicy doświadczenia wysoce cenili sobie również nieoceniające podejście robota.
Seniorzy są otwarci na na roboty
Pozostaje pytanie, czy ludzie będą chcieli, aby zajmowały się nimi maszyny? Okazuje się, że to całkiem możliwe. Niedawne, niewielkie badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Friedricha Schillera w Jenie wskazało np. na pozytywne nastawienie ludzi starszych do robotów. 30 osób w wieku ok. 70 lat oraz taka sama grupa 20-latków w ramach eksperymentu oglądało filmy z robotami różnego typu. Potem odpowiadali na pytanie, czy postrzegali oglądane urządzenia jako przyjazne czy zagrażające i czy mogliby sobie wyobrazić takiego robota w roli swojego towarzysza.
"W czasie tych testów, starsi uczestnicy wyraźnie pozytywnie oceniali maszyny i byli nawet bardziej otwarci w tym obszarze niż osoby z młodszej grupy" – donosi organizator eksperymentu prof. Stefan Schweinberger. Jednocześnie ochotnicy lepiej oceniali roboty, które bardziej przypominały ludzi. Kto wie, może więc w niedługim czasie pielęgniarkę, opiekuna a może nawet psychologa na dobre zaczną zastępować roboty.
Marek Matacz
Źródła: www.zdrowie.pap.pl